1. listopada

W chwili gdy najbliższy bliźni demoluje nam sledzionę, masakruje nerki, unicestwia czar dopiero co kupionego płaszcza, niweczy z trudem przyszyte guziki, gasi brutalnie przepiękny połysk żarliwie wyczyszczonych butów, uśmiecha się przepraszająco, pakując nam w usta rękaw od kurtki, w której przed chwilą czyścił kominy lub wypakowywał stare śledzie - w takiej chwili, powtarzam, instynkty, jak działa żaglowej fregaty, wysuwaja się groźnie z burt naszych dusz.

[L. Tyrmand, ”Zły”]

1 listopada to takie dziwne święto, kiedy mało kto odpoczywa, choć jest przecież wolne. Mało świąteczne święto. Nie znaczy to jednak, że mało wyjątkowe. Dla większości z nas wyjątkowość ta przybiera formę mniej lub bardziej ”świadomego” odwiedzania grobów bliskich zmarłych. Wspomniana większość kursuje pomiędzy cmentarzami niczym innym jak komunikacją miejską, nie zastanawiając się nawet jak to jest, że ta cała komunikacja działa w miare sprawnie. A nie jest to taka prosta sprawa jak się z pozoru wydaje. To właśnie tego jednego dnia w roku uruchamianych jest kilkanaście specjalnych linii dowozowych na cmentarze, tramwaje i autobusy pojawiają się na przycmentarnych przystankach dosłownie co chwila, uruchomienie taboru niebezpiecznie zbliża się do 100%, a nad sprawnym funkcjonowaniem całego tego bajzlu czuwa w wielu punktach miasta nadzór ruchu. 1 listopada to takie małe święto komunikacji zbiorowej. Nie ma siły, by każdy z kilkudziesięciu tysięcy odwiedzających przyjechał na cmentarz własnym autem. Po prostu się nie da. Te same kilkadziesiąt tysiecy osób wejdzie bez problemu do nie więcej jak kilku setek tramwajów bądź autobusów, co przy samym tramwaju podjeżdżającym tego dnia pod Cmentarz Osobowicki średnio raz na 75 sekund jest w zupełności wykonalne, a dodać należy jeszcze autobusy. O triumfie KM świadczą również prawie puste ulice oraz wyłączone sygnalizacje świetlne (czyt.: spowalniacze) w centrum miasta. Nagle okazuje się, że dystans Grabiszyn - Osobowice można pokonać tramwajem o 10 minut szybciej niż w niedzielne przedpołudnie, gdy ulice są równie puste, lecz trójkolorowe od sygnalizacji świetlnych.
I ani słowa o zadumie, do której skłania nas podobno dzień Wszystkich Świętych. Bo jak tu dumać, gdy wszędzie wkoło ścisk i hałas? Zmierzch i tysiące kolorowych lampek - oto odpowiednie warunki do rozmyślań, czego dowodem ma aspiracje być niewielka cząstka poniższych zdjęć wykonana po zachodzie słońca. W zasadzie mam tu na myśli jedno lub dwa ujęcia :]. A pozostałe? Pozostałe to po prostu pierwszolistopadowy bałagan komunikacyjny, sponsorowany przez literkę E.

2001v-08a.jpg 2001v-13a.jpg 2001v-25a.jpg 2001v-28a.jpg 0336-26.jpg 0337-07.jpg 0337-11.jpg 0429-05.jpg 0429-20.jpg 0429-32.jpg 0430-00.jpg 0430-02.jpg 0430-03.jpg 0430-05.jpg 0531-29.jpg 0627-17.jpg 0627-18.jpg 0627-19.jpg 0627-29.jpg 0627-30.jpg 0627-31.jpg 0627-32.jpg DSCF5346.jpg DSCF5352.jpg DSCF5353.jpg 0736-26a.jpg 0711020002.jpg 0711020015.jpg

<<< jeśli potrzebujesz menu górnego | << główna | < galeria tramwajowa