Oslo |
||
Wizyta w Oslo z wątkiem komunikacyjnym jest godna polecenia z kilku powodów. Pierwszym jest znakomite położenie miasta. Zarówno bowiem miasta nadmorskie, jak i te leżące w górach, są interesujące ”turystycznie”. Tak się sympatycznie składa, że Oslo leży jednocześnie i nad morzem, i w górach, zbiera zatem dwa punkty za tzw. klimat (pomimo zapyziałego momentami centrum). Drugim powodem jest ciekawie i przede wszystkim z głową zorganizowana komunikacja zbiorowa. Ograniczając się tylko do tramwajów, spore wrażenie robi układ linii tego środka transportu, oplatających stosunkowo sporą powierzchnię miasta sześcioma zaledwie trasami. Imponujące, szczególnie z wrocławskiego, zaściankowego punktu widzenia, jest także wykorzystanie taboru. Do obsługi sześciu wspomnianych linii przy 10-minutowym interwale wystarczają tylko 72 wagony. Pracy przewozowej liczyć nie zamierzam, ale gdybym to zrobił, Oslo z pewnością zebrałoby kolejne plusy. Suche fakty nie są tak efektowne jak wizyta na domniemanej pętli, gdzie petli nie ma (Majorstuen z trzema liniami oraz Grefsen z dwoma), a cały system działa dzięki obsadzie poszczególnych linii wspólnym taborem oraz systemowi ”przebieranek” (nic innego jak drezdeńskie 10+12, tylko w większej skali; w dni wolne temat obejmuje 2/3 tutejszych linii tramwajowych!). Elastyczność w wydaniu praktycznym, a przede wszystkim w myśleniu, jest tak duża, że nawet jednokierunkowy wagon może obsługiwać trasę o ślepej końcówce (dla ciekawskich: jadąc - z pasażerami - z pulpitu manewrowego). Pełen luz. <<< jeśli potrzebujesz menu górnego | << główna | < galeria tramwajowa |