O sobocie, która wydarzyła się w poniedziałek

IMGP9211

IMGP9213

IMGP9198

Wycieczkowo-noclegowa logistyka jest prosta, ale nie jest łatwa. Uwielbiam sam organizować swoje wyjazdy, chociaż czasem trzeba poświęcić na to sporo czasu. Weźmy taki sierpniowy dzień na Słowacji. Nocleg mi wypadał gdziekolwiek na trasie Lučenec – Fiľakovo – Jesenské – Rimavská Sobota – Tisovec, byle tylko nie trzeba było doginać z pociągu kilku kilometrów. Możliwości wiele, ale wybór kiepski. W końcu jest – Rimavská Sobota, 200 metrów od stacji, dobra cena, brak informacji o ograniczonym czasie pracy recepcji. Bo nie wspomniałem, że, zależnie od miejsca, przyjadę między 20 a 22. Rezerwacja potwierdzona, więc pakuję plecak i jadę. W dzień noclegu, będąc już na Słowacji, mam telefon, że muszę przyjechać do 18 (lub jakiejś innej nieludzko wczesnej pory), bo później zamykają interes. Nie ma szans, nie po to ułożyłem taki plan, żeby zaliczyć popołudniu sąsiednią lokalkę Lučenec – Utekáč, żeby teraz z tego rezygnować kosztem łóżka i dachu nad głową na noc. Ponieważ znając czeski ciężko się dogadać po słowacku (tak tak, bez tego chyba byłoby prościej), zwłaszcza przez skrzeczący telefon, rozumiałem co drugie słowo. Zrozumiałem, że pani recepcjonistka może mi w takim razie gdzieś zostawić klucze, ale za nic nie kumałem, gdzie. Poprosiłem więc o maila z instrukcją, żeby na spokojnie rozszyfrować zawiłości języka słowackiego i nieśmiało dodałem, że rano też będę wychodził wcześniej niż się spodziewają. Klucze czekały w ustalonym miejscu, a rano, nie oczekując tego, dostałem śniadanie przed otwarciem hotelowej knajpy, żeby tylko zdążyć na pociąg. Gdybyście byli w okolicy, polecam Hotel Carrera. I ogarnijcie logistykę, żeby nie zostać na noc na dworcowej ławce. ;)

/// Rimavská Sobota, sierpień 2020