Lądujemy w Kijowie. Kolejne zdjęcia są tu i tu. A później… Połowa wycieczki zaopatrzyła się w pirożki u napotkanej babuszki, a druga połowa poszła do maka. Kto by na Wschodzie jadał w maku!
Krzywy Róg
W pociągu z Krzywego Rogu do Dnieprodzierżyńska
Tutaj nastąpił nocleg w Dnieprodzierżyńsku. A następnie jazda po Dniepropietrowsku metrem…
…i tramwajami.
Dniepr tworzy tak szeroki akwen, że wzmaga się nad nim wiatr silny niczym nad morzem.
Kiosk ze szlugami i biletami z dostępem bezpośrednio z jezdni, bez chodnika.
Dzień dobry, Odesso!
Będąc nad morzem (nadal w Odessie) nie można było nie zamoczyć stopy (i dreda).
To wciąż Odessa.
Portret z suszoną rybą w niezwykle ciemnym (stąd brak ostrości) wnętrzu pociągu z Odessy do Lwowa.
A to już kolejny pociąg, ze Lwowa do Czopu na trójstyku granic UA-SK-HU.
Wysiadka w Czopie, skąd pociąg pojechał kawałek dalej, do Użgorodu. Ja, w swoim planistycznym mistrzostwie, ubzdurałem sobie nie wiedzieć czemu, że z Czopu do słowackiej Čiernej nad Tisou, dokąd pociągiem jest rzut beretem, można przejść przez granicę pieszo. Jakże się zdziwiłem, gdy ta droga…
…okazała się wcale nie prowadzić do przejścia granicznego ze Słowacją. Najbliższe znajdowało się kilkadziesiąt kilometrów dalej, w rzeczonym Użgorodzie. Była więc marszrutka, potem słowacki PKS do, o ile pamiętam, Michaloviec, następnie pociąg i w Koszycach wylądowaliśmy już koło 19, gdy w planie mieliśmy spędzenie tam całego dnia.
I tak to przebiegła wycieczka przez kawałek Ukrainy, od samego początku do samiuśkiego końca. Chętnie znów pojechałbym na Wschód.
/// Ukraina, sierpień 2010