W języku czeskim nádraží, słowo oznaczające dworzec , posiada zdrobnienie. Czesi potrafią się czule wyrazić o dworcu. Pisał o tym M. Szczygieł, najpewniej w „Zrób sobie raj”, skoro w „Gottlandzie” nie mogę znaleźć. Tytułem wstępu chciałem trzasnąć cytacik, ale nie mam akurat egzemplarza pod ręką. Tytułem wstępu pojawił się tu już zwiastun.
Zwracam uwagę na detale, tablice kierunkowe, rozkłady jazdy, architekturę, posadzki, kwiaty, przestrzenie po prostu ładne albo żywcem wyjęte z poprzedniej epoki. Tam nie ma farby w spreju, nie ma brudu, smrodu ani podejrzanych typów. Są charakterystyczne strzałki wskazujące kierunki jazdy, kasy biletowe oraz poczekalnie, w których aż chce się siedzieć. Jest zapach obiadu albo piwa z dworcowej knajpy lub kawy – z automatu na monety. Jeżdżąc czeskimi pociągami z przyjemnością fotografuję odmienność tamtejszych dworców względem polskich, a konkretniej to co sprawia, że mi się tam podoba.
Adršpach, Teplice nad Metují město, Hrochův Týnec, Čížová, Dolní Bousov, Meziměstí, Klatovy, Praha-Smíchov, Skovice, Kralupy nad Vltavou, Karlovy Vary, Nýřany, Ledečko, Lnáře, Čelákovice zastávka, Janovice nad Úhlavou.
4 Comments
coś pięknego! podzielam Twoją fascynację, chociaż sam na dłużej nogi zapuściłem tylko na Opava – vychod, ale oglądane z okien pociągu sprawiają naprawdę miłe wrażenie (może z wyłączeniem koszmarnej Prahy Hl. N., z którą wiąże się jedno z gorszych wspomnień jeżeli chodzi o podróżowanie na dziko). noszę się też z zamiarem zrobienia jakiejś historii o czeskiej prowincji, ale to w swoim czasie – może jeżeli kiedyś uda mi się zdobyć upragniony fioletowy indeks czeskiej uczelni wyższej.
trzymam zatem kciuki za fioletowy indeks. :) a Praha hl.n. to moloch i komercha. najlepsze perełki można znaleźć właśnie na prowincji – zarówno świeżo wyremontowane, ale nadal „przytulne”, jak i żywcem wyjęte z sprzed 30 lat.
podziwiam i zazdroszczę zacięcia dokumentacyjnego ;)
ależ ja to dokumentuję zazwyczaj z nudów w czasie oczekiwania na pociąg więc zacięcia to ja tu nie widzę. ;)